sobota, 18 maja 2013

Mały problem?

Cóż, mam mały problem.Mój komputer się popsuł i nie mam jak pisać.Teraz jestem na komputerze kolegi i stamtąd piszę.Kiedy rozdział? Nie wiem .Może za miesiąc ,może za dwa tygodnie.Troszkę cierpliwości ,okej? 
Pozdrawiam :)

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 4 - Stara rana

Mentalnie -- od środka -- brakuje mi odwagi -- brakuje pomysłów -- nie chcę równowagi,
Chcę burzy -- która rozsadzi jak dynamit -- (chcę krzyczeć!) -- a nie wciąż + się dławić, - Zborek


***

Siedziałem w ogrodzie nad stawem.Dobrze mi się tutaj myślało.Tyle się wydarzyło ,a ja nie wiedziałem co o tym myśleć.Niby jest wszystko fajnie.Syriusz żyje, jestem bliźniakiem tego idioty Dracona,synem Hadesa, udało mi się ukraść berło ,ale czuję ,że będą kłopoty, że nie jestem spełniony.Wiem ,że będą kłopoty ,bo wątpię ,że bogowie nic z tym nie zrobią.Dalej trudno mi w to uwierzyć.Potrzebuję adrenaliny.Coraz częściej dochodziło do omdlenia ,a to dobrze nie świadczyło.Dobra ,nie ważne.Udałem się po miotłę.Wziąwszy ją poszedłem po Kolczastego.Kiedy otworzyłem drzwi do jego pokoju ...zatkało mnie.Cóż, to był śmieszny widok patrząc na Malfoya ,który wściekał się na telefon ,bo nie mógł włączyć muzyki.Gdy mnie ujrzał zawstydzony poprosił mnie bym mu pokazał jak to zrobić.
-Robisz tak ,by włączyć jakąś piosenkę - po kolei wytłumaczyłem mu co zrobić. 
-Wiedziałem - powiedział po chwili.
-Ta jasne - wybuchnęliśmy śmiechem.
-Po co przyszedłeś? Nie żebym cię wyganiał ale wątpię ,że tak o - rzekł Draco.
-Spytać się czy idziesz polatać - oznajmiłem dalej się uśmiechając.Zobaczyłem błysk w oku Kolczastego.
-No pewnie ,że idę.Spotkajmy się w kuchni.
Szybko pobiegłem do pokoju po błyskawicę.Zmieniłem ubrania na nieco wygodniejsze i udałem się do kuchni.Po przekroczeniu progu zobaczyłem czytającego gazetę i pijącego kawę Syriusza ,a także Dracona ,który bawił się miotłą.
-Yyy...a gdzie będziemy latać? - spytałem uświadamiając sobie ,że nie wiem gdzie możemy latać.
-Na dworze.Są założone zaklęcia ,nikt nie widzi nawet ,że tutaj jest dom - powiedział Syriusz odrywając wzrok od gazety i uśmiechając się lekko.
-Super - rzekł Draco.
-Chodź.Idziemy - oznajmiłem ciągnąc za rękaw na dwór tego debila czyli Kolczastego.
Wsiadłem na miotłę.Wystartowałem.Czułem się wspaniale.Tak dawno nie latałem.Cudowne uczucie ,być wolnym jak ptak.
-Slajder! Ścigamy się?!
-Jasne!
Ustawiłem się obok Kolczastego.
-Na słowo 'start' do tego słupka. - powiedziałem uśmiechając się przebiegle.
-Trzy ,cztery , start! -krzyknąłem startując.Lecieliśmy łeb w łeb jednak to ja musiałem wygrać.Trochę ślizgońskie zachowanie ,przecież to oni zawsze muszą wygrywać.Jednak tym razem ja musiałem.Nie muszę oszukiwać ,by mi się to udało.To tylko zabawa ,ale ja i tak muszę! Zróbmy to po ślizgońsku.Zwolniłem tępo.Draco obrócił się zaskoczony.Tak jak mi się zdawało i on zwolnił ,więc ja przyśpieszyłem wyprzedzając go.Kolczasty jeszcze bardziej zaskoczony dopiero po chwili ruszył.Niestety za późno.Wygrałem.
-To było chamskie ! -krzyknął oburzony.Zaśmiałem się patrząc na mojego braciszka.
-Wiesz ,że zachowałeś się jak ślizgon ? -spytał uśmiechając się ironicznie.
-Nie prawda! Po prostu byłem...
-Sprytny- dokończył za mnie Draco.- Czy to właśnie ślizgoni nie są sprytni? I oczywiście najlepsi -dodał po chwili.
-Zamknij się- warknąłem.-I nie.Ślizgoni nie są najlepsi.Najlepszy jestem ja- powiedziałem ,a na mojej twarzy zagościł uśmiech.Kolczasty wybuchnął śmiechem.
-Też cię lubię - oznajmił klepiąc mnie po plecach.Jeszcze troszkę polataliśmy i wróciliśmy coś zjeść. Draco po jedzeniu poszedł się przebrać.Ja w tym czasie musiałem wymyślić plan.Dobry plan.
-Syriuszu?
-Tak ,Harry? -spytał.
-Gdzie mamy węża? W sensie ,że wiesz.Ten co wodę daję - powiedziałem.
-Na ogrodzie jest - odpowiedział zdziwiony.
-A po co ci? - spytał podejrzliwie.
-Draco musi się umyć! - krzyknąłem jakby to było oczywiste.Syriusz zaśmiał się.
-Powiedz mu ,że czekam na niego w ogrodzie i musze mu coś ważnego powiedzieć.
-Niech będzie-rzekł uśmiechając się przebiegle.
-Syriuszu?
-Tak?
-A gdzie jest ogród? - spytałem jakby to było oczywiste.Syriusz wybuchnął śmiechem.
-Na lewo od wyjścia.Będziesz widział bramkę - oznajmił.
Szybko wybiegłem z domu i udałem się do ogrodu.Minąłem zieloną bramkę .Wow! Na prawdę tutaj ładnie.W oczy rzucił mi się basen.Był...ogromny.Haha! Ale opis.Muszę tutaj częściej przychodzić.Pełno kwiatów.Wokół basenu były czerwone i zółte.Drzewa , choinki ,dzikie róże.Ooo! Winogron! Słodko.Była także zielono-brązowa altanka obok basenu.Zauważyłem także balkon z którego wyglądał Syriusz.Uśmiechnąłem się psotnie.Wyciągnąłem węża i przygotowałem się do oblania Kolczastego.
-Do cholery.Harry ,Felix czy jak mam cię tam nazywać.Gdzie jesteś?- spytał Draco.
-Tutaj.Chodź muszę ci coś super pokazać - powiedziałem.Ustawiłem się za ścianą naszego domu czekając na niego.Zobaczyłem go jak szedł w stronę basenu przede mną.Woda zaczęła się wylewać z węża prosto na blondyna.Uuu! Na początku się przestraszył i wydobył jakiś dziwny dźwięk ,ale po chwili wściekły zaczął mnie gonić.Pędziłem w stronę basenu przygotowując  się do skoku.Wstrzymałem oddech i ... wskoczyłem.Momentalnie zrobiło mi się zimno.Dobrze ,że miałem dresy.Usłyszałem plusk.O nie! Przed sobą zobaczyłem Dracona gotowego mnie zabić.Wynurzyłem się i zacząłem płynąć w stronę wyjścia.Ktoś szarpnął mnie za ramię podtapiając.Ten ktoś to Kolczasty.Przecież nie mogę się tak poddać...Teraz to ja go podtapiałem.Po jakichś piętnastu minutach zabawy przerwałem ją wychodząc z wody.Uśmiechnąłem się zadowolony z tego dnia ,który niedługo powinien się skończyć.Wróciliśmy rozmawiając i śmiejąc się co chwilę.Syriusz pokręcił głową z rozbawieniem i politowaniem ,gdy dotarliśmy do pokoju gościnnego.Wystawiłem język ruszając do mojego pokoju się przebrać.Ułożyłem się na łóżku i zasnąłem.
***
Obudziły mnie promienie słońca.Spojrzałem na zegarek stojący na szafce.9.49.Eee! To jeszcze mam czas.Idę spać.Niestety nie udało mi się to.Postanowiłem się ubrać w jakieś dżinsy, luźną  czerwoną koszulkę. Przeszukując szafki znalazłem głośniki.Podłączyłem je do kontaktu ,a telefon do nich i zapuściłem muzykę nie za głośno.

całe życie na oriencie,bo niespodzianek wiele
na szczęście dobrze wiem kto jest moim przyjacielem
hardkor nuta tu rządzi i nie ma opcji na to
z góry jesteś przegrany,gdy okażesz się szmatą
braterstwo i szczerość to są największe wartości
podwórko dla prawdziwych tu jest wiele możliwości



Przesłuchałem jeszcze parę piosenek i poszedłem do kuchni coś zjeść.Zastałem tam Syriusza.Co on nigdy stamtąd nie wychodzi? Nie ważne.
-Cześć - przywitałem się.
-Dobry humor? - uśmiechnął się Syriusz.
-No - odpowiedziałem robiąc sobie kanapki z nutellą.
-Jutro ktoś do nas przyjedzie.Poinformowałem już o tym Draco. - oznajmił Black.
-Kto przyjedzie ? - spytałem ciekawy.
-Dzieci aurora.Wraz z nim - powiedział Syriusz.
-A przyjedzie ,bo? - nie rozumiałem.Po co mi tutaj oni?
-Remus prosi ,żeby tutaj przenocowali do końca wakacji - westchnął.
-Acha - odpowiedziałem.
-Będą o jedenastej - dodał po chwili.
-Jasne.
Poszedłem do ogrodu pomyśleć.Usiadłem na krześle w altance. Tyle się wydarzyło przez parę dni.Dowiedziałem się ,że Draco to mój brat.Syriusz żyję na szczęście chociaż widziałem jak wpadł na zasłonę.Moim ojcem był Hades ,a matką jakaś Selena.To przecież niemożliwe.Prawda? Zacząłem się dogadywać z Malfoyem.Pozostaję tylko kwestia Rona i Hermiony.Za cholerę nie wiem co  tym zrobić, jak im to powiedzieć? Zobaczymy...Jeszcze musimy szukać informacji na temat berła.Tylko gdzie?! Wszędzie.Wszędzie...Czyli gdzie? O co ci chodziło, Hadesie?
Dzień upłynął dość szybko mimo ,że nie był tak szalony jak wczoraj.Głównie to szukaliśmy informacji na temat berła mocy ,ale na darmo.W żadnych książkach, legendach nic o nic nie było..Popływaliśmy,polataliśmy i posłuchaliśmy muzyki.Tak minął nam dzień.W sumie nic specjalnego.
***
Stałem przed lustrem myjąc zęby.Ubrałem czarne lekko podarte dżinsy ,koszulkę zielono-srebrną w kratę i czarną czapkę skate z  zielonym napisem 'RAP'. Zbliżała się jedenasta.Poszedłem po Dracona.Razem udaliśmy się do kuchni.Co dziwne Syriusza nie było.Zjedliśmy tosty i zaczęliśmy słuchać muzyki.

Życie, życie temat, który się nie kończy
Wie to ten, co z niego prawdę sączy
Wie to ten, który czuje ciężary
I jakie by nie były on je wrzuca na bary 


Wyłączyłem muzykę słysząc jak ktoś puka.Wstałem z krzesła i oparłem się o ścianę.Tą czynność powtórzył mój brat.Po chwili drzwi się otworzyły ,a do kuchni wszedł Syriusz prowadząc czerwonowłosą dziewczynę z jasną karnacją, małym nosem i dużych niebieskich oczach .Nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia lat .Był także chłopak (brunet) z nieco ciemniejszą skórą ,brązowymi oczami ale w podobnym wieku i mężczyzna (prawdopodobnie auror) wyglądającego na czterdzieści lat.To chyba po nim ten chłopak odziedziczył włosy.
-Dzień dobry - powiedzieliśmy w tej samej chwili z Draco.
- Dan Shirley - przedstawił się mężczyzna wyciągając dłoń.
-Ha...Felix Malfoy - powiedziałem uśmiechając się lekko.
-Draco Malfoy.
-Nie wiedziałem ,że Malfoyowie mają dwóch synów - oznajmił troszkę zdziwiony.
-Ja do nie dawna też nie wiedziałem - powiedziałem cicho.
-Emma - rzuciła szybko dziewczyna.
-Alan - przedstawił się uprzejmie chłopak.
-Chłopcy, pokażcie Emmie i Alanowi pokój - rzekł Syriusz.
-Jasne- odparliśmy równocześnie.
-Chodźcie - powiedziałem idąc do pokoi.
-Mój jest tu ,a Dracona tam - wskazałem im nasze pokoje.
-Możesz do mnie tak nie mówić? - spytał Malfoy.
-Jak, Draco? W końcu to twoje imię - oznajmiłem.
-Też mam do ciebie mówić po imieniu? - spytał.
-Nie - odparłem.
-Co wy nie lubicie własnych imion? - spytał brunet.Chyba Alan.Tak ,Alan.
-Nie - odpowiedzieliśmy.
-Ten jest twój ,a ten twój - pokazałem im wszystko.W razie problemu przyjdźcie - dodałem uśmiechając się lekko.Alan odwzajemnił uśmiech za to dziewczyna wyglądała na znudzoną.
-Idziecie popływać? Mamy basen - odezwał się Draco.
-Jasne.Czemu nie - odpowiedział Alan.
-Przebierzcie się.Za dwadzieścia minut w kuchni - Poszedłem do pokoju przebrać się w spodenki.Po chwili poszedłem do kuchni.Czekał już tam Draco i Alan także w spodenkach.W sumie ten Alan wydaję się spoko ale się zobaczy.

***
-To twoja misja.Musisz ją wypełnić - odezwał się tajemniczy głos.
-Wiem.Czyli co ? Mam sprawiać wrażenie miłej? - spytał jakiś dziewczęcy głos.
-Bądź sobą.Jeśli się nie uda jest jeszcze twój brat.
- Dobra
-Wracaj już - powiedział jakiś mężczyzna.
-Yhm...
***
10 minut później

Cóż, można uznać ,że ta Emma ma niezłe ciało.
-Ile można na ciebie czekać? - spytał Alan swoją siostrę.Ta jedynie prychnęła w odpowiedzi.Wziąłem ręcznik i udałem się do ogrodu.
 ...
Ściągałem koszulkę ,gdy ktoś wepchnął mnie do basenu.Nieprzygotowany wypiłem troszkę wody.Wynurzyłem się i zobaczyłem mojego brata śmiejącego się.Podał mi rękę.Zamiast wyjść pociągnąłem go do basenu.
-To było chamskie! - krzyknął.
-Jak zawsze - odparłem uśmiechając się drapieżnie.
-Świnia.
-Tak z reguły mówią dziewczyny ,Malfoy - oznajmiłem.W końcu to prawda.Odłożyłem mokrą koszulkę.
-Nie zapominaj się ,że twoje nazwisko to też Malfoy ,braciszku - odparł uśmiechając się złośliwie.
-Zamknij się ,Draco - zaakcentowałem jego imię.
-Felix? - spytał zaniepokojony.
-Hmm?
 -Co to za blizna na plecach? -spytał.Pobladłem.Za pomniałem ,że na plecach mam bliznę na trzydzieści centymetrów.Może kiedyś mu powiem.
-Nie ważne - odparłem.
-Do cholery! Slajder to jest ważne! - krzyknął.
-Czemu? - spytałem ciekawy.Po co mu to wiedzieć.
-Przecież coś takiego nie jest normalne - powiedział.
-Ja też nie jestem  - oznajmiłem.
-Aghh! I tak się dowiem! - krzyknął sfrustrowany.
Przez dobre pięć minut podtapialiśmy się jednak to ja wygrałem.Po chwili dopiero zauważyłem ,że Alan i Em...Emma się na nas patrzą.Czułem jak na moich policzkach pojawiają się delikatne rumieńce.
-No co ? -spytałem ich.
-Nic - odparł Alan.Wyszedłem z basenu kierując się do stołu.Puściłem muzykę ,rozpędziłem się i zrobiłem salto do przodu wskakując do wody.Kiedy już się wynurzyłem Kolczasty spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nauczysz mnie tego? - spytał z błyszczącymi oczami.
-Nie - odparłem.Musiałem go troszkę podenerwować.
-Czemu? - był wyraźnie zaskoczony odmową.
-Bo nie.
-Mnie się nie odmawia! - krzyknął.
-To ja ci odmawiam - powiedziałem uśmiechając się.
-Pożałujesz Felixie - warknął zdenerwowany.
-Już się boję - rzekłem słodkim głosem.Bawiła mnie ta sytuacja jednak musiałem być ostrożny i doceniać przeciwnika.Draco to nieprzewidywalny człowiek.
-Lepiej się bój.
-Grozisz mi ? -spytałem zaskoczony.
-Tylko ostrzegam - odpowiedział. Naprawdę zacząłem się go bać.
-Może kiedyś - powiedziałem.
-Co kiedyś? - spytał.
-Cię tego nauczę - odparłem.
-Teraz...-odparł naburmuszony.
-To łatwe jak drut ...
-A może wytłumaczysz jak to zrobić? - spytał zniecierpliwiony.
-Normalnie - powiedziałem jakby to było oczywiste.
-Dzięki za pomoc - rzekł sarkastycznie Draco.
-Nie ma za co.Polecam się na przyszłość. - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach.Och! Jak ja kocham wkurzać ludzi!
-Aghh - warknął Kolczasty.
Alan wybuchnął śmiechem ,a Emma jedynie miała mały, ledwo widoczny uśmieszek na ustach.Może jednak nie tak ledwo widoczny skoro ja go zauważyłem.
-Nie bulwersuj się braciszku.Zmarszczek dostaniesz - dodałem wychodząc z wody.
-Jestem zbyt piękny na to - odpowiedział.
-Jakiś ty skromny - powiedziałem sarkastycznie.
-Wiem - odparł uśmiechając się.
-A może ty jesteś gejem? - spytałem udając przerażonego.
- Nikt mi nie mówił ,że będę musiał mieszkać z gejem - dodał Alan chcąc zdenerwować Draco.Przynajmniej tak się wydawało.
-Nie jestem gejem! - odparł oburzony jak i wściekły. - Gustuję w dziewczynach - dodał.
-Bądźmy jednak ostrożni - powiedziałem cicho lecz tak by każdy nas usłyszał podchodząc do Alana.Ten pokiwał głową na tak z rozbawieniem.
-Nie da się z tobą żyć - rzekł Draco.
-Wiem.Sam się dziwię jak ze sobą wytrzymuję.Lata praktyki - oznajmiłem dumnym głosem.
-Ta.Jasne - odparł Kolczasty.
-Też cię lubię - powiedziałem rozbawiony.
-A ja cię nie.
-Jakoś nie będę płakać - powiedziawszy to poszedłem po ręcznik ,który leżał obok Emmy.Wytarłem nim włosy i poszedłem po telefon.
-A tak z innej beczki.Ile macie lat? - spytał Kolczasty.
-Ja siedemnaście ,a Emma szesnaście - odpowiedział Alan.
-Acha - odparł Draco ,a jego ciekawość widocznie została zaspokojona.Jeszcze trochę popływaliśmy i zdecydowaliśmy ,ze wrócimy.Trochę dziwnie się czułem w towarzystwie Alana i Emmy.Ogólnie nie lubiłem przebywać w towarzystwie.Wolałem raczej samotność ale czasem było nawet fajnie na przykład ,gdy wkurzałem Kolczastego.Zjedliśmy kolację z wszystkimi mieszkańcami domu i poszedłem do pokoju.Włączyłem muzykę i położyłem się na łóżku próbując zasnąć.Mimo ,że było wcześnie to byłem zmęczony.
Było tak jak wtedy.Robiło się ciemno ,ja zamknięty czekałem na jedzenie.W jednej chwili drzwi się otworzyły ,a mnie poraziło światło.Widziałem wielką postać ,mężczyznę.
-Ty nic nie wart gówniarzu ! - krzyknął.Wzdrygnąłem się.Uderzył mnie.Raz ,dwa ,trzy , w końcu przestałem liczyć.Był pijany.Poczułem coś ostrego na plecach.Krzyknąłem z bólu.Czułem płyń cieknący mi po plecach.To tylko koszmar ,tylko koszmar.Obudź się! Harry, Felix ,obudź się!
-Obyś zdechł - dodał z niesmakiem.Wyszedł zamykając drzwi.
Obudziłem się zlany potem. Spojrzałem na budzik.22.04.Wyłączyłem muzykę i spróbowałem ponownie zasnąć lecz za bardzo bałem się.Bałem się tego obrazu.W końcu sen mnie dopadł.Tym razem bez koszmarów.
***
-Macie go? - spytał Dumbledore.
-Nigdzie go nie ma Albusie - odparł Snape.
-Jak to nie?! Musi gdzieś być - powiedział. - Szukajcie dalej - dodał po chwili.
***
-Tak , to on - powiedziała pewnym głosem.
-To dobrze. Na razie się nie pokazuj.W końcu zaczną coś podejrzewać - rzekł mężczyzna.
-Dobrze.
-I pamiętaj co musimy zrobić - powiedział.

_________________________________

Cześć! Myślę ,że to jeden z tych dłuższych rozdziałów.Kiedy kolejny? Nie wiem...Jak dopadnie wena ^^
A i przy okazji. Rozdział nie pojawi się jeśli nie będzie co najmniej 3 komentarzy. 









piątek, 29 marca 2013

Rozdział 3 - Miasto Gniewu

W tym mieście żyjąc na marginesie
Mówię o stresie i adrenalinie, która ma pierdolnięcie
W aspekcie czy w afekcie gdzie nie gdzie ma to wejście

[...] Miasto gniewu, gdzie wszyscy piorą brudne pieniądze
Miasto gniewu, pokusy i te zjebane żądze
Miasto gniewu i ten świat doskonały
Kurwa proszę, tak mogą mówić tylko pedały -DDK RPK





-Zdecydowaliśmy ,że ...Pójdziemy po te berło-powiedziałem.
-Dobrze.Wiecie chociaż jak dostać się na Olimp?-Spytał.
-No...Myśleliśmy ,że ty nam to powiesz-powiedział Draco.
-Jeśli mam wam powiedzieć ,musicie się zgodzić na mój warunek-. No świetnie! Chyba nie chcę go znać.
-Mów- powiedział zniecierpliwiony Kolczasty.
-Chcę ,żebyś ty ,Harry przyjął nazwisko Malfoy i imię Felix i przeszedł ponowny przydział.W szkole tez ma tak być-Ale...po co mu to ?
-Dobra-oznajmiłem.Nie chciałem ale jeśli to jedyny sposób na pokonanie Voldemorta to może być.
-Złóż Przysięgę Wieczystą ,wierzę ci ale wolę mieć pewność-powiedział Hades.No cóż ,chciałem się od tego wymigać ale z przysięgą mi się nie uda.Trudno.Co ten Malfoy taki milczący? Uścisnąłem dłoń Hadesa.
-Chcę ,abyś ty przyjął imię Felix i nazwisko Malfoy i przeszedł ponowny przydział.Tutaj ,w szkole ,wszędzie-powiedział.
-Obiecuję - zaczęła otaczać nas świetlista linka.Czyli od dziś noszę nazwisko Malfoy.
 -Możesz nam coś powiedzieć? Nasza matka to...
-Narcyza Malfoy to nie wasza matka.Wasza matka to Selene.
-Acha- odparł niezbyt inteligentnie Kolczasty.
-To jak mamy się tam dostać?-Spytał Draco.Syriusz nie chciał nas puścić ale ostatecznie się zgodził.Dobrze ,że go tu nie ma.
-Tym-podał nam mały sznurek.
-I co my mamy z nim...-nie zdążyłem dokończyć ,gdyż znalazłem się na ziemi.Wstałem.Przed nami był wielki budynek,co ja gadam? On był ogromny! Cóż trudno go opisać, więc powiem tylko ,że był kremowy i podobny do...do...nie wiem czego.A co ja jestem? Królik Bugs? No co? Wychowałem się na tym. Ukryliśmy się za słupkiem  ,były chyba pięciometrowe.W końcu to Olimp.Wystawiłem głowę patrząc ,czy ktoś tam jest.Z tego budynku wychodziła dziewczyna.Wyglądała na piętnaście maksymalnie siedemnaście lat.Miała czerwone włosy za ramiona.Spojrzała w naszą stronę,mam nadzieję ,że nie widziała mnie ani Kolczastego.Wychyliłem się ale nie było jej tam.
-Slajder ,musimy iść-powiedział Kolczasty.
-Mamy ukraść berło ,a nawet nie wiemy gdzie jest-oznajmiłem.
-To poszukamy.
-Dobra ,chodź-powiedziałem sprawdzając czy nikogo nie ma.Czysto.
-Kim jesteście?-Usłyszałem dziewczęcy głos za mną.Obróciłem się ,a za mną stała ta dziewczyna ,którą widziałem przed chwilą.Warto wspomnieć ,że to akurat we mnie celowała mieczem.
-No...my...to ..znaczy...-jąkał się Draco.
-Nie wiedziałem ,że mówić nie umiesz ,Kolczasty-powiedziałem.Chciałem się uśmiechnąć ale mi nie wyszło.Trudno się śmiać ,gdy przyłapią cię na kradzieży.
-Pójdziecie ze mną-powiedziała 'tajemnicza dziewczyna' pchając lekko mieczem w nasze plecy.Jaki mieliśmy wybór? Poszliśmy.Wejście do tego budynku było niedaleko ,niestety nie miałem czasu na planowanie ucieczki.
-Po co wam berło?-Spytała.Widać było ,że jest trochę ciekawa.
-Nie interesuj się-odpowiedziałem bezczelnie.Chyba się zdenerwowała ,bo dźgnęła mnie mieczem. Skandal!
Weszliśmy do budynku.Łał! Czerwony dywan prowadził do 23 krzeseł.Warto wspomnieć ,że były one złote,ozdobione rubinami.Na ścianach wisiały obrazy ,oczywiście nie byle jakie obrazy.Przedstawiały głównie walki ,morza,łąki,pola,lasy.Berło miał Zeus.,przynajmniej tak mi się wydaję.Bogowie spojrzeli na nas zaciekawieni.Chyba trafiliśmy na jakieś zebranie,nie fajnie ,a mogliśmy się w to nie pakować.
-Słyszałam jak rozmawiali ,że chcą ukraść berło-powiedziała 'tajemnicza dziewczyna'.
-Po co wam berło?!-Spytał wściekły Zeus.Spojrzałem na Kolczastego , a on na mnie.Pokazałem ledwo widocznie na różdżkę.Kiwnął głową na tak.Nie wiem czy wie ,o co mi chodziło ale warto spróbować.
-Jakie berło? Znaleźliśmy się tu przez przypadek-skłamał Draco.Słabo moim zdaniem ale lepiej bym tego nie zrobił.Chociaż może.
-Kolczasty ,nie uda nam się skłamać-powiedziałem.Spojrzał na mnie przerażony.-Fakt, znaleźliśmy się tutaj przez przypadek ale nie po berło-zacząłem kłamać.
-To po co?-Spytała podejrzliwie jakaś bogini.
-My...Mieliśmy się przenieść tam gdzie jest mój ojciec chrzestny-skłamałem.Przynajmniej lepiej.
-Kłamiesz!-Krzyknęła 'tajemnicza dziewczyna'. Szybko wyjąłem różdżkę rzucając zaklęcie dymiące.Podbiegłem do Zeusa ,wyrwałem mu berło i pobiegłem do wyjścia.Potknąłem się o własne nogi.Ktoś mnie pociągnął za ramie do wyjścia.Ledwo je widziałem.Wstałem.Zobaczyłem Draco.To on mi pomógł.
-Uciekaj!-Krzyknął biegnąc przed siebie.Biegłem jak najszybciej mogłem.Pogoda się zmieniła.Ze słonecznej w deszczową Niebo było wręcz czarne.Wszędzie uderzały błyskawice.Byłem przerażony ale nie mogłem się zatrzymać.Berło trzymałem w prawej ręce.Nie przeszkadzało mi.Było dość lekkie.
-Tam!-Pokazałem las.Było coraz gorzej.Schowaliśmy się za drzewem.Zobaczyłem zbliżającą się w naszą stronę falę.Falę wody.Była chyba dziesięciometrowa.Gdzie ten pasek?! Gdzie on jest?! Szukałem po kieszeniach.Nie znalazłem.Zobaczyłem go niedaleko.Leżał na ziemi ,nie zastanawiając się podbiegłem do niego.Popatrzyłem do góry,fala była blisko,zdecydowanie za blisko.Wróciłem na miejsce.Złapałem Kolczastego za ramię.Co z tym zrobić?! Potarłem ten pasek.Świat zawirował ,a my znaleźliśmy się w podziemiach.
-Udało się!-Uśmiechnąłem się zadowolony.Spojrzałem na berło.Było czarne.Ozdobione rubinami.Na końcu był diament.
-Brawo! Daliście radę wyjść z Miasta Gniewu. Teraz musicie zobaczyć ,który będzie mógł używać berło-powiedział Hades.
-Dobra ,a co mamy zrobić?-Spytał Draco.
-Do tego musicie sami dojść.Obowiązuję mnie tajemnica-oznajmił.
 -Gdzie mamy szukać?-Spytałem
-Wszędzie.
-Aha ,który z nas się pierwszy urodził?-Spytał ciekawy Kolczasty.
-Felix-powiedział złośliwie.
-Haha! Jestem starszy! Jestem starszy! Jestem starszy!-Nieźle się śmiałem ,gdy zobaczyłem minę Dracona.Chyba myślał ,że to on pierwszy się urodził.
-Ja się tak nie bawię!-Zaczął udawać obrażonego.
-To oddaj zabawki!-Przedrzeźniałem go.
-Zamknij się ,Felixie- zaakcentował moje 'imię'.
-Spokój-powiedział już lekko wkurzony Hades.-Możecie się kłócić ale pamiętajcie ,że musicie się dowiedzieć kto będzie Panem Berła-dodał.Co jak co ale miał rację.Musieliśmy się tego dowiedzieć.
-Czemu nam pomagasz? Z tego co słyszałem kiedyś to bogowie nigdy nie pomagali dzieciom-powiedział Draco.
-Mówią ,że  to ja zazwyczaj jestem tym złym bogiem.Może mają po części rację ale chce ,żeby prawa bogów się zmieniły- widziałem jak zastanawiał się nad czymś.
-Rozumiem-oznajmiłem
-Przeniosę was do waszego domu.Macie nieokreślony czas na szukanie ale im szybciej znajdziecie rozwiązanie tym lepiej-powiedział Hades.
-Dobra.
Świat zawirował.Pierwsze kolory jakie zobaczyłem to fioletowe. Przeniósł nas do pokoju.
-Chodź do Syriusza.Muszę mu powiedzieć ,że się udało i schować berło-oznajmiłem rozglądając się po pokojach.Syriusz był w kuchni.Nie był sam.Była tam Tokns i profesor Lupin.Spojrzałem na nich przerażony.Przecież jestem teraz blondynem! Cholera!
-Wróciliście.Spokojnie ,Harry.Powiedziałem im prawdę-powiedział Syriusz.Spojrzałem zdziwiony na nich.-Siadajcie-oznajmił uśmiechając się.
-Nie zjecie mnie?-Spytałem podnosząc jedną brew do góry.Wszyscy roześmiali się na to pytanie.
-Nie.Pożremy cię z całości-Udałem przerażonego.Syriusz chyba najgłośniej się śmiał.
-Wszystko wiemy ,Harry-powiedział profesor Lupin.-To nic nie zmienia-dodał uśmiechając się lekko.Uufff!
-To dobrze profesorze-uśmiechnąłem się lekko.
-Profesorze brzmi tak jakoś oficjalnie.Mów Remus-uśmiechnął się lekko.
Uderzyłem lekko lecz specjalnie Dracona z łokcia.Natychmiast mi oddał ,tylko ,że dwa razy mocniej.
-Ałć- skrzywiłem się lekko-No wiesz ty co? Ja lekko ,a ty mocno! Skandal!-Teraz to ja udawałem obrażonego.
-Ojć, Potti się obraził- Draco zrobił śmieszną minkę.Wszyscy zaczęli się śmiać oprócz mnie ,prawdopodobnie z przezwiska Potti.
-Ja ci dam Pottiego- powiedziałem rzucając się na Kolczastego.Obaj przewróciliśmy się na twardą podłogę.Śmialiśmy się przez dobre pięć minut.
-Niedługo musimy wracać-oznajmił Remus.
-Co powiecie Dumbledorowi?-Spytałem poważniejąc.
-Przeprowadźcie się ,a my powiemy ,że was tu nie było-pierwszy raz odezwała się Tonks.Syriusz kiwnął lekko głową.
-Pakujcie co macie-powiedział Syriusz.Poszedłem się spakować.Wziąłem torbę i wrzucałem wszystko co miałem.
***
-To czarodzieje.Pewnie chodzą do magicznej szkoły-powiedziała pewna dziewczyna.
-Zobacz listę uczniów w każdej szkole.To byli blondyni ,bliźniacy-oznajmił jakiś mężczyzna.-Potem zmień wygląd ,rozkochaj jednego z nich i zabierz to co nasze-dodał po chwili.
-Dobrze.
***
Po co układasz te włosy? Chcesz wyglądać jak Draco ,kiedyś?
Nie.Dobra zostawię je.
No i dobrze.Dobrze wyglądasz.
Skoro tak mówisz ,kolego.
Uczesz się tylko.
Jak chcesz.
Chcesz posłuchać kawału?
Dawaj.
Żona policjanta wygląda przez okno i krzyczy do męża leżącego na kanapie:
- Józek tam ktoś kradnie auto!
- No to co?!
Po 10 minutach.
- Józek , ale to nasze auto!
Policjant wybiegł na podwórko. Po chwili wraca do żony.
- Złapałeś złodzieja?!
- Nie, ale zapisałem numer samochodu.         

Słaby.
Jak to słaby?! Dobry jest! Nie skumałeś?
Skumałem.Żona do policjanta ,że ktoś kradnie auto i coś tam ,coś tam.
Felix! Miałeś słuchać.
No słuchałem ale ,gdy zacząłeś gadać to momentalnie spać mi się zachciało.
Nie wiem jak ten Draco z tobą wytrzymuję.
A kto powiedział ,że wytrzymuję?
***
-Dobra.Przeprowadzimy się do starego domu,niegdyś mojego schronu ,gdy uciekłem z Azkabanu- powiedział Syriusz.Na słowo Azkaban zadrżałem.Wsiedliśmy do samochodu.
-Skąd masz samochód?-Spytałem ciekawy.
-Kupiłem niedawno.Jak zrobisz sobie prawko kiedyś to mogę ci jakiś polecić-odpowiedział uśmiechając się.

Szanuj życie byś go nie rozjebał w pył
już nie jeden taki był
z przestrogami się nie liczył
obudził się na dnie w którym zakotwiczył.
Gdzieś po drodze do euforii zapomniał granicy.
Już nie jeden taki prosty przykład dragi
i brak silnej woli robi kocioł w bani
Niby nic nie wymyka się spod kontroli,ale
mówisz robisz detoks a i tak lecisz w balet.
Jak nie pijesz walisz w nos sie tłumaczysz esperalem
z deszczu pod rynny teraz powiedz co dalej
Nagle wysiada zdrowie siada psycha i jest po Tobie
wtedy żyjesz ale czujesz się jak w grobie trup
mało tego jeszcze do spłaty masz dług
bo zabawa nie za swoje nie raz kosztuje podwójnie,
potrójnie zależy od człowieka jak to ujmie
gdy podliczy straty pozdrówka dla kumatych. 


Słuchałem nie za głośno z Draco ,rapu.Zauważyłem za nami policję na sygnale.Syriusz zatrzymał się.Wyłączyłem muzykę.Dwóch mężczyzn w niebieskich mundurkach wyszło.Łapa otworzył okno.Podeszli do nas.
-Za szybko pan jechał.Dozwolona prędkość to 80km ,a pan jechał 120.Musi pan mandat zapłacić-powiedział jeden.-170 złoty.-Syriusz wyciągnął z portfela ,mugolskie pieniądze.Zapłacił ,a policjanci wsiedli do samochodu odjeżdżając.Pojechaliśmy dalej.Po jakimś czasie ,musieliśmy wysiadać.Okolica była ładna ,a dom przed nami jeszcze ładniejszy.Był jasno-niebieski.Wyglądał jak normalny dom.Ogólnie spodobało mi się tu.Weszliśmy.Poszedłem na drugie piętro.Wybrałem iście ślizgonski pokój.Podłoga była czarna ,a ściany srebrno-zielone.Na ścianach były obrazy.Głównie węże.Dziwne.Łóżko było dwuosobowe ,a widok z okna przedstawiał park.Rozpakowywanie zajęło mi z godzinę.Na ścianie powiesiłem plakat grupy RPK ,który trzymałem na specjalną okazję.Taka się nadażyła. Poszedłem do Kolczastego zobaczyć jak się urządził.Jak się okazało też wybrał pokój z kolorami Slytherinu.Tylko ,że on miał srebrną podłogę i zielone ściany.Widok na sklep.Stwierdzam ,że mój pokój jest lepszy.Było już dość późno ,więc poszedłem się umyć i spać.Syriusz powiedział ,że jak dobrze pójdzie to zostaniemy tu do początku roku szkolnego.Zapadłem w sen.
-Gdzie twój syn ,Lucjuszu?-Spytał Voldemort.Tylko nie to!
-Uciekł ,panie.Uciekł ,opuścił mnie, powinien dostać karę za to co zrobił-odpowiedział kłaniając się nisko i opuszczając głowę.
-Spokojnie , zapłaci za to ,a teraz ty zapłacisz za to ,że się zbuntował przeciw mnie! Jestem nie do pokonania! Crucio!- Rzucił zaklęcie torturujące na Lucjusza.Malfoy tylko przez chwilę nie krzyczał ,a po chwili rzucał się jak opętany.
Obudziłem się zlany potem.Spojrzałem na zegarek stojący obok łóżka na biurku.Była 3.39.Przez jakiś czas nie mogłem zasnąć ale jednak się udało.Tym razem nie miałem wizji.
***
-Znalazłam tylko jednego.Draco Malfoy. Chodzi do Hogwartu.Jest w domie Slytherin ,idzie na szósty rok-powiedziała dziewczyna.
-Dobrze się spisałaś.Zmień wygląd i jedź do Hogwartu.Zrobię z ciebie czarodziejkę.Musimy odebrać to co nasze-oznajmił mężczyzna.
***
-Severusie ,znalazłeś coś?- Spytał Dumbledore.
 -Nie, nie było go na Nokturnie-odpowiedział
-Alastorze?
 -Nic-widać było niezadowolenie na jego twarzy.
-Remusie,Tonks?
-Też nic.Nikogo tam nie było.-Skłamał Lupin.
-Szukajcie dalej-powiedział staruszek.-Na dzisiaj koniec-dodał wstając.
***
I jak? Czekam na opinie.
PS.Rozdział będzie dopiero w następną sobotę (chyba). Jak się uda to dodam wcześniej :) 




wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 2 - Życie jak trucizna


***
Życie jak trucizna -- krąży w moich żyłach -- zabija powoli, czeka kiedy nie wytrzymam,
Być może zawsze -- to tylko moja wina -- może nie umiem tego wykorzystywać.-Zborek


 
Szliśmy w stronę sklepu bliźniaków.Byliśmy spóźnieni.Oczywiście przez Kolczastego.
-Malfoy, musiałeś układać włoski dwadzieścia minut?-Spytałem z wyrzutem.
-Ej! To nie ja się szykowałem czterdzieści-odpowiedział.
-Ale ja nie układałem włosów tyle czasu!
Momentalnie się zamknęliśmy ,gdy zobaczyliśmy Remusa ,który najwyraźniej czegoś szukał.
-Kurde.On może mnie wyczuć.To wilkołak-powiedziałem.
-Dobra.Chodź do tego sklepu-zaproponował.
Weszliśmy.Poszliśmy w umówione miejsce.Bliźniacy spostrzegając nas podeszli.
-Wiemy...
-...co mogło...
-...się stać...
-To dość poważne-Powiedział George.Prawdopodobnie George.Skąd mam wiedzieć ,który to który?
-Jak wyszliście to zauważyliśmy pewną książkę.,,Dziedzictwo". Cóż ,zaciekawieni ją wzięliśmy.
-No i zgadnij co znaleźliśmy.Fakt ,że jesteś podobny do Malfoya potwierdza nasze przypuszczenia ale nie mamy dowodu ,że to prawda-to chyba powiedział Fred.
-Malfoy?
-Tak?-Zapytał zdziwiony.
-Miałeś brata?
-Yyyy...Tak.A co?
-Gdzie on jest?-Spytali razem.
-Nie żyje.
Fred i George przybili sobie piątkę.
-To chyba wiemy o co chodzi.Może cię to zdenerwować ,Harry.-George.
O co im chodzi?
-Wal prosto z mostu-powiedziałem.Chciałem znać prawdę ,wiedzieć co się stało.
-No to...
-....prawdopodobnie jesteś 'martwym' bratem Malfoya-powiedział ...już nawet się nie orientowałem kto.Mało mnie to obchodziło.
-Ale...jak?-Spytał stalowooki.Chyba też w to nie wierzył.
-Możemy łatwo się przekonać.
-Jak?-Spytałem.
-Dodajcie do tego swoją krew.Jeśli będą podobne to jesteście braćmi.Jeśli takie same to bliźniakami-powiedział jeden z nich.
-Czekaj..czekaj.Ja z Potterem mamy być bliźniakami?!-Widocznie nie tylko ja miałem pretensje.
-To dodajecie tą krew czy nie?-Spytał Fred.Pewnie sam chciał się dowiedzieć prawdy.
-Dodajemy-powiedzieliśmy równocześnie z Malfoyem.Musieliśmy przeciąć troszkę palec ,żeby dodać pięć kropli krwi do dwóch butelek.Ja do Kolczastego i swojej.On miał tak samo.
-Trzeba czekać dziesięć minut.-Powiedział George.Minuty mijały jak godziny.Z każdą kolejną strach wzrastał.Może zakopaliśmy topór wojenny ale nie chciałem być jego bratem.Pewnie Malfoy myśli tak samo.Nagle bliźniacy wstali i podeszli do eliksiru.Potrząsnęli butelkami i wyciągnęli mały paseczek.Pewnie jakiś magiczny.Kolory były prawie takie same.Nie cieszyłem się z tego.Włożyli paseczki do butelek i po chwili wyciągnęli.Spojrzeli na to.Ich mina nie wyrażała czegoś dobrego.Podali nam te 'paseczki'.Wynik mnie przeraził.
-99%. To źle ,prawda?-Spytałem.
-To znaczy ,że jesteście bliźniakami-powiedzieli.Spojrzeliśmy z Draco na siebie w tej samej chwili.Przynajmniej wiem o co chodzi.Lepiej gorzka prawda,niż słodkie kłamstwo.Ale skąd ja się znalazłem u Potterów?
-Mój brat zginął przecież!-Krzyknął niedowierzający Kolczasty.
-Widziałeś wyniki-powiedział Fred.
-Nie wiem jak ty Malfoy ale ja idę do domu-oznajmiłem.Ledwo stałem na nogach.Za dużo wrażeń jak na dzisiaj.
-Dzięki-powiedziałem do bliźniaków.Draco ruszył za mną.
*** 
 Leżałem na łóżku.Malfoy na przeciw mnie.
-Odkryliśmy tą tajemnicę.Będziesz szedł po tego kun...Blacka?-Spytał.
-Będę-odpowiedziałem cicho.
-Idę z tobą.W końcu jesteś moim bratem bliźniakiem-powiedział jakoś dziwnie.
-Dobra.To może się przygotujmy?-Spytałem uśmiechając się.
-To bierzemy najważniejsze rzeczy.Takie jak jedzenie,ciepłe ubrania.No co?Może być tam zimno-oznajmił.Co jak co, ale mógł mieć rację.
-Ej.-Kolczasty spojrzał na mnie pytająco.
-Jak my się tam dostaniemy?-Spytałem.Malfoy spojrzał na mnie jak na debila.
-Mogłeś wcześniej o tym pomyśleć ,a nie mi mówisz o takich rzeczach teraz.Ja nic nie mówię ale jesteś idiotą-powiedział.
-Cieszę się.Bliźniacy nam pomogą.
-Nie będę prosić o pomoc Weasleyów- oznajmił dumnie.
-To nie idź-powiedziałem chociaż wolałem ,żeby szedł ze mną.
-No dobra.Pójdę.To jest pierwszy i ostatni raz.
***
Znowu byliśmy w sklepie.Rozmawialiśmy z Weasleyami.
-Dajcie nam coś czym dostaniemy się do Departamentu Tajemnic.-Powiedziałem.
Bliźniacy wymienili spojrzenia ,a na ich ustach zagościł diabelski uśmieszek.Z kieszeni wyciągnęli parę fajnych przedmiotów.
-To co chcecie?-Spytali.-Może eliksir Wielosokowy? Albo...
-Eliksir-powiedziałem.To chyba byłoby najlepsze rozwiązanie z eliksirem.-Ile płacę?-Spytałem.
-Dla ciebie Harry za darmo.-Uśmiechnęli się ,wręczając nam parę eliksirów.
***
Byliśmy w Departamencie.Przed nami była zasłona.Bałem się co może się stać ale miłość do Syriusza ten strach tłumiła.Wiedziałem ,że muszę przejść ale nie wiedziałem co mnie tam czeka.Śmierć ? Lepsze życie? A może nic? Nicość?
-Może to nie najlepszy pomysł.-powiedział Draco.
-Może...Ale ja idę - powiedziałem.
-Dobra.Idę z tobą - oznajmił.
Weszliśmy.Czułem jakbym wirował.Nagle wypadłem znajdując się na ziemi. Malfoy znajdował się obok mnie.Ledwo wstałem otrzepując się.
-Gdzie my do cholery jesteśmy?-Spytałem patrząc na jakieś tunele.Podziemne tunele.
-Nie wiem.Chodź lewym-powiedział idąc w lewo.Po chwili znajdowaliśmy się w ...hmm....Podziemnym pałacu? Wcale nie było tu tak źle.Koło tronu stał pies z trzema głowami.Mimo to nie atakował.Szliśmy zielonym dywanem.Przed nami pojawił się mężczyzna na oko miał 40 lat.Ciemne włosy nie za długie, nie za krótkie.Usiadł na tronie na przeciw nas.
-W końcu dotarliście.Wiem,wiem ,przyszliście po Syriusza-powiedział.Skąd on o tym wie?!
-To znaczy ,że on tu jest?-Spytałem.
-Tak.Jednak jeśli mam go puścić stąd to musicie mnie pierw wysłuchać-oznajmił.Dobra! Co mam do stracenia?
-Niech będzie-powiedziałem.
-Felix i Draco.
-Jestem Harry.
-Może się przedstawię? Jestem Hades ,bóg podziemnego świata umarłych.Znany także jako Salazar Slytherin w waszym świecie-zamurowało mnie.Hades jest Salazarem?  Ale ... Po co my tutaj?
-A my tutaj...-pierwszy raz odezwał się Draco.
-Życie jest jak trucizna.Zabija.Wy jesteście moimi synami-oznajmił.Nie wiedziałem czy to żart czy co.W końcu kogo jestem synem?  Jakiś pojebany ten świat.
-Ale...Czyli Lucjusz nie jest moim ojcem?-Spytał Malfoy. No to może jest plus.
-Nie ,nie jest.Mogę wam pokazać wspomnienie.
-Dobra-ja i Draco odezwaliśmy się równocześnie.
W jednej sekundzie znaleźliśmy się w innym pokoju.
-Jak ich nazwiemy Seleno?-Spytał jakiś mężczyzna około 25 lat.Pewnie Hades.Bardzo podobny.
-To będzie na pewno Draco.Piękne imię-oznajmiła.
-Felix-dodał
-Hmm?
-To będzie Felix-powiedział.-Niestety nie mogę długo zostać,wiesz czemu.Przepraszam.
Wspomnienie się rozmazało ,a my znów byliśmy w tym podziemnym pałacu.Nie za bardzo wiedziałem czy się ciesze ,czy raczej jestem zawiedziony ,że James i Lily nie są moimi rodzicami.Czyli Narcyza Malfoy też nie była naszą matką?
-Ale ,po co nam to pokazywałeś?-spytał Draco ,a ten wiecznie musi wszystko wiedzieć.
-Czekałem ,aż złączycie siły.Wtedy miałem wam powiedzieć prawdę.Wiem ,że chcecie pokonać tego śmiesznego faceta-oznajmił.
-Chodzi ci o Voldemorta?-Spytałem.
-Tak ,tak o tego ,no...tego.Wiecie o co mi chodzi.-dodał.-Wiem jak możecie go zniszczyć.
-Jak?-Spytałem ciekawy.Musiałem to wiedzieć.
-Musicie ukraść Zeusowi ,berło.Berło mocy.Nie każdy  je może użyć.Wierze ,ze któremuś z was się uda-byliśmy zszokowani.Zeusowi? Bogowi ,bogów ukraść berło?
-Przecież Zeus to bóg ,bogów.Jemu nie da się nic ukraść !-Wręcz wykrzyczał to Kolczasty.
-Właśnie.-dodałem.
-Nie musicie tego robić ale tego śmiesznego typka nie da się bez tego pokonać-oznajmił
-Musimy to przemyśleć.Mogę się spotkać z Syriuszem?-Spytałem.Chciałem go w końcu zobaczyć,porozmawiać,pośmiać się.Przy okazji ten debil obok mnie,tak tak,chodzi mi o Malfoya by go poznał.Może by zmienił do niego nastawienie.
-Możesz.Dajcie mi znać ,gdy się zdecydujecie.Weźcie to.Pozwoli wam się tu przenieść.-Podał nam 2 karteczki.-Wystarczy potrzeć-dodał uśmiechając się lekko.No i znowu niespodziewanie się znalazłem gdzie indziej.Byliśmy w domu.Nawet nie wiem jak się tam znaleźliśmy.Pewnie Hades nas tu odesłał.Nagle zobaczyłem tą charakterystyczną budowę.Włosy i ...wszystko.
-Syriusz!-Krzyknąłem radośnie przytulając go.
-Harry-powiedział uśmiechając się.
-Ty wiesz?-Spytałem.
-Wiem ,że jesteś synem Hadesa.Harry ,nie przeszkadza mi to.Kocham cie jak własnego syna-powiedział przytulając mnie.Jakoś w sercu zrobiło mi się ciepło.
-Też cię kocham ,Syriuszu-powiedziałem szczerze.
Rozmawialiśmy długo przy herbatce razem z Draco! Tak ,z Draco! Dosiadł się!Szok!Ustaliliśmy co zrobimy.Była pewna osoba co nie chciała się zgodzić ale ostatecznie poddała się.
***
-Wiemy co zrobimy-powiedziałem.
-Tak?-Spytał Hades.
-Zdecydowaliśmy ,że ....

***
I jak rozdział? Podobał się?Mam nadzieję.Poproszę o komentarze ;D Haha :D
Następny będzie dłuższy :)


sobota, 23 marca 2013

TAG- The Versatile Blogger

Cze cze :D To nie rozdział :(  Zostałam nominowana do zabawy przez : Alexandra Black


Zasady zabawy:
Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować nominującemu bloggerowi
- pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów

To nagroda:















No to zaczynamy :)

Fakt 1
Mieszkam mniej więcej w okolicach Zielonej Góry :)
Fakt 2
Kocham muzykę ,szczególnie rap <3
Fakt 3
Chciałabym kiedyś wybić się tworząc własny rap :D
Fakt 4
Słucham głównie grupy RPK,SLU,ZDR ^^
Fakt 5
Lubię grać w piłkę nożną :>
Fakt 6
Mam na imię Magda ^^
Fakt 7
Kolega do mnie pisze ,a mi się nie chce z nim pisać xD

Nominowani :

http://swiatlo-ciemnosc-co-mam-wybrac.blogspot.com/

http://asp-magical-music.blogspot.com/

http://ksiaze-ulicy.blogspot.com/

http://nowa-generacja-huncwotow.blogspot.com/ 

http://sladami-huncwotow.blog.onet.pl/

http://dracohermiona.blogspot.com/

http://hp-i-cena-prawdy.blogspot.com/

http://hp-i-nadzieja-zycia.blogspot.com/

http://hp-inny-tom-6.blogspot.com

http://umierajace-serce.blogspot.com/

http://dramione-dwa-swiaty.blogspot.com/

http://hp-i-ss.blogspot.com/

http://oddzial-milosci-dramione.blogspot.com/

http://do-not-forget-aboutme.blogspot.com/

http://hermiona-and-draco-love.blogspot.com/

Rozdział niedługo :) Pozdrawiam




Rozdział 1 -Alter Ego

 Przepraszam za długą nieobecność.Tłumaczyć się nie będę ,bo po prostu nie chciało mi się pisać ,a jak już chciało to braciszek siedział na kompie.


Swoje pomysły na rozdział zgłaszajcie w dziale Informacje.Pzdr ...Miłego czytania.
 *******

Moje Alter Ego (Co jest?!) namawia mnie dziś do złego. (Oou, oou!)
Jego Alter Ego (Moja maska!) namawia go dziś do złego. (Hihihihi)-KaeN

Czarnowłosy chłopak o zielonych oczach jeździł właśnie w skate parku na nowej deskorolce ,którą kupił gdy wymknął się po pieniądze na Pokątną.Jego jazdę przerwał ktoś płci męskiej w wieku na oko dziewiętnastu lat.
-Lamus-powiedział mężczyzna na tyle by usłyszał go Harry. Potter.Nasz bohater.Jednak go zignorował.
-Naucz się jeździć cioto.-dodał.
-Brzydka,dzika świnia..-Odgryzł się czarnowłosy.
Dzika świnia odwróciła się wbijając groźny wzrok w chłopaka.Wysoki mężczyzna,prawdo podobnie szatyn ,którego włosy spoczywały pod kapturem granatowej bluzy.
-Coś mówiłeś ,dzieciaku ?-Spytał z kpiną szatyn.
-Wyglądasz jak pomyłka genetyczna pijanego naukowca.-Oznajmił Harry.
-Cienias.-Powiedziała dzika świnia.Widocznie zabrakło jej słów.
-Chyba twoja głupota przechodzi mutacje.-Kpił Brunet.
,,Pomyłka pijanego naukowca" rzuciła się na Pottera ,który zdążył uniknąć mężczyzny.Szatyn ponowił swój atak widząc ,że mu się nie udało.Nim zdążył się obejrzeć ,a  krzywy ryj był trzymany przez parę osób.
-Jeszcze się policzymy.-Powiedział chłopak odchodząc od Harry'ego.
Potter skierował się do domu wujostwa ,które mieszkało na Privet Drive 4.Cicho wszedł podchodząc do komórki.Nacisnął klamkę ,a widok jaki zastał kompletnie go przeraził.Wszędzie walały się za duże ubrania.Otwarty kufer ,z którego wystawały ciuchy ,zamknął się z hukiem ,gdy Harry wszedł do pokoju.W rogu zauważył małą szarą myszkę ,która jak na komendę schowała się w jego brudnych majtkach.Chłopak popatrzył na to z obrzydzeniem.,,Mam nadzieję ,że w tych bokserkach co jestem ,nie byłaś". Brunet popatrzył groźnie na gryzonia.Po chwili doskoczył do brudnych gaci i złapał za ogon mysz.,,Mam Cię !"
Uśmiechnął się zadowolony.Harry nie miał sumienia jej zabić ,więc wypuścił ją na dwór.Przebrał się w coś co przypominało piżamę i wpakował się do łóżka czekając ,aż zmorzy go sen.
******
Obudził się wypoczęty.Popatrzył na okno ,widząc księżyc uśmiechnął się do siebie.Zdał sobie sprawę ,że te oto naturalne światło go obudziło.Tak...Ubrał się w ciuchy które ,aż tak na nim nie leżały i wziął deskę.Myśląc ,że wujostwo śpi ,wyszedł z domu.Mimo ,że ktoś mógł go obserwować na przykład pieski Dumbledore'a postanowił pójść do skate parku.Lubił to miejsce.Tam czuł ,że żyję ,że nikt mu nie dorówna,że jest wolny i nie musi nikogo słuchać.Po drodze próbował nowe triki jednak tylko parę mu się udało.Trudno było mu jeździć ,gdyż ciemność skutecznie mu to uniemożliwiała.Dobrze ,że chociaż miał trochę światła ,które dawały gwiazdy i księżyc.Czuł ,że ktoś go obserwuje co go strasznie denerwowało.Myślał ,że pewnie go pilnują jednak nie dawało mu to spokoju.Postanowił kupić sobie coś do jedzenia i picia.Wiedział ,że trudno będzie mu trafić do jakiegoś baru bądź sklepu ale chciało mu się jeść.Nie miał zamiaru wracać.Po prostu...Nie chciało mu się.Wszedł do sklepu ,,Żabka". Dziwne ,że tutaj w Londynie był ten sklep.Chłopak nie zastanawiał się długo tylko wszedł do budynku.Zauważył tylko jedną osobę ,która kupowała.Co się dziwić ,była noc.Skierował się po picie i coś do jedzenia.Dobrze ,że wypożyczył pieniądze ze skrytki Gringotta i zamienił na mugolskie pieniądze.Ostatecznie kupił pepsi i trzy batoniki.Wyszedł ze sklepu i rozglądnął się za jakąś ławką.Na jednej siedział chłopak w kapturze pochylony do przodu ale nie przejął się tym.Mężczyzna spojrzał na Harry'ego i aż wstał ze zdziwienia.
-Potter !? -Spytał zaskoczony.
Harry spojrzał na niego i zdał sobie sprawę,że zna osobnika. Blondyn ,ulizane włosy,stalowe oczy, arystokratyczne ciuchy ,wysoko uniesiona głowa.
-Malfoy ?
-Co ty tu robisz ?-dopytywał się blondyn jakby oceniając Harry'ego,
-Yhm...Siedzę ?
-Ta ...jasne...ale tak na poważnie.-Powiedział.
-Mieszkam ulicę obok ,a co ty tu robisz ? Malfoy w mugolskm świecie.No ja nie wierzę !.-Powiedział Harry.
-Nie twoja sprawa co ja tu robię ,Potter-Odpowiedział blondyn zdając sobie sprawę z kim rozmawia.
-Nie chcesz to nie mów ,ale chyba nie będziesz tu siedział całą noc ,Malfoy -Oznajmił zielonooki.
-Czemu nie ? Nie mam nic ciekawszego do roboty.
-Nie wierzę w to co mówię ,ale chodź już lepiej do skate parku.Chyba ,że wolisz tu siedzieć jak jakiś żebrak co nie ma domu.-Powiedział czarnowłosy podnosząc się z miejsca.
-Dobra ,ale w szkole i tak będziemy wrogami.Nie myśl sobie ,że to coś zmieni ,Potter-Blondyn kierował się za Harry'm ,aż w końcu Potter nie za proponował mu batonika.Cóż był głodny ,bo od dobrych sześciu godzin nic nie jadł.Najwyżej się otruje.Niechętnie wziął jedzenie od Pottera.Ostrożnie zjadł i ze zdziwieniem zauważył ,że jeszcze żyje.
-Myślałeś ,że cię otruje ,Malfoy ?-Spytał rozbawiony Harry.
-Potter czy to nie dziwne ,że mój wróg może mnie otruć ?-Czarnowłosy widział irytację w oczach blondaska.
-Możliwe.
Doszli do skate parku lecz Malfoy nie wykazywał oznak ,że mu się tu podoba.
-Nie myśl sobie Potter ,że będę jeździć na tym czymś.-Powiedział z pogardą szarooki patrząc na deskorolkę.
-Jak chcesz.-Odpowiedział Potter kierując się do rampy.
Po co ja tu przyszedłem ? Myślał intensywnie Malfoy.Po chwili znudziło mu się stanie więc usiadł na murku.Popatrzył na Pottera i na to jak wykonuje tricki.Może to nie jest takie złe.Może spróbuję.
-Chcesz spróbować Malfoy ?-Spytał zielonooki.
Blondyn westchnął ,ale pokiwał lekko głową na tak.Czarnowłosy zaczął mu tłumaczyć co i jak.Po około pół godzinie umiał jeździć nie wywracając się.Gorzej było z trickami.Malfoyowi po jakimś czasie udało się zrobić proste tricki itp.Niestety mieli tylko jedną deskorolkę co utrudniało im jazdę.
-Widzisz ,Malfoy ? Nie wszystko co mugolskie jest złe.
-Ohh...Zamknij się.
***
Harry był już dość mocno zmęczony.Zdecydował się,że pójdzie już do domu.
-Dobra Malfoy ,ja idę do siebie.-Rzekł Potter powoli idąc w stronę ulicy Privet Drive.-Zatrzymaj sobie deskę.-Dodał po chwili.
-Mimo wszystko ...Dzięki ,Potter.-Powiedział Draco z grymasem nie zadowolenia na twarzy.
Co jak co ,ale żeby czystej krwi czarodziej dziękował ?   Najgorsze było to ,że nie wiedział gdzie się udać.Jego rozmyślenia przerwał Potter ,który jakby czytał mu w myślach.
-Masz gdzie mieszkać ? -Zapytał.
-No jasne...-Kłamał Malfoy.-Czemu miał bym nie mieć gdzie mieszkać ?-Spytał.Jednak pod spojrzeniem czarnowłosego ,które wyrażało Ta jasne ... A jedzie mi tu czołg ? 
-Nie ...Nie mam ,Potter.Zadowolony ? Draco Malfoy ze szlachetnej rodziny Malfoyów nie ma gdzie mieszkać.-Powiedział załamany.
-Malfoy.-Zaczął zielonooki.Blondyn podniósł wzrok na czarnowłosego.-Łap.-Dodał Harry rzucając kluczyki ,które stalowooki złapał prawą ręką.
-Do czego ?-Spytał.
-Do mojego mieszkania.White Street 8.Możesz mieszkać do wakacji.Dostałeś zapasowe kluczki ,więc mam jeszcze jedne..-Oznajmił ,uważnie patrząc na Malfoya.Już chciał odejść ,gdy usłyszał głos Dracona.
-Potter..-Zaczął.Harry odwrócił się wpatrując w blondyna z wyczekiwaniem.-Dzięki.-Dodał tylko.
Koniec świata ! Malfoy drugi raz dziękuje Potterowi.
-Spoko.-Rzekł czarnowłosy
Harry obudził się o 5:30.Mimo ,że spał dwie godziny musiał zrobić wujostwu śniadanie.Postanowił ,że już nie będzie chodził w tych szmatach.Ubrał schowane pod deskami czarne dżinsy,zielono-srebrną koszulkę w kratę i tego samego koloru adidasy.Wyszedł z pomieszczenia i zaczął przygotowywać jedzenie.Bekon,jajka,sok itp.Usłyszał hałas w sypialni.Pewnie się obudzili.Po chwili do kuchni wpadł jego wuj.Popatrzył zdumiony na Harry'ego ,a po chwili zdziwienie zamieniło się w wściekłość.
-Skąd masz te ubrania ?-Warknął mierząc wzrokiem Pottera.
-Kupiłem.-Od powiedział spokojnie.
-Skąd miałeś pieniądze ? Nie dawaliśmy ci żadnych na ubrania.
-Zarobiłem.
-Gdzie ?
-U kolegi.-Odpowiedział Harry po czym zabrał kanapkę i wyszedł z domu.Skierował się do miejsca pobytu Malfoya.Nie było wątpliwości ,że go śledzili ale szczerze zwisało mu już to.Po piętnasto minutowej podróży otwierał drzwi do mieszkania.Dawno tu nie był.Popatrzył po pokojach.Przeważały tu kolory ciemne.Szczególnie granatowy.Na podłodze były puszyste,czerwone dywany.W trzecim pomieszczeniu o koloru fioletowym zobaczył Malfoya.Zielona szafa na wprost drzwi pokazywała jedynie parę ubrań chłopaka.Łóżko na którym siedział Draco znajdowało się przy oknie ,a obok jasno brązowe biurko.Jeśli patrzyć na to z punktu widzenia Pottera ,który opierał się o drzwi z założonymi rękami to blondyn był po prawej stronie.
-Jeżeli chciałeś się do mnie upodobnić to ci się nie udało...Chociaż...Udało ci się.-Powiedział rozbawiony Draco.
-Co ?-Spytał zdezorientowany Harry po czym w trybie natychmiast owym znalazł się w łazience.
***
Perspektywa Harry'ego
***
Co się stało z moimi włosami? Kto mi zrobił coś takiego ? Pewnie Dudley! Ale dostanie.Blond mi w ogóle nie pasuję.
Nie prawda ! Blond ci pasuje!
Co ty pieprzysz...? Teraz w ogóle nie przypominam swojego ojca.
I co z tego? Lepiej ci w blond.
Czarne bardziej pasują.
Nie prawda.
Prawda.
Nie.
Och...Zamknij się.
Nie. Jestem jak ty.Drugim tobą.
To czemu masz czarne włosy?
O kurde! Zapomniałem przefarbować! Czekaj! Zaraz wracam.

Ta.Na pewno zaczekam.Muszę sobie kupić farbę do włosów ,że też muszę użerać się z tym debilem.Czemu tylko ja tak mam?
Bo jesteś Maczo.
Już wróciłeś? A taki spokój był.
I jak tam moje włoski? Sądzę ,że jestem bardzo przystojny.
Chyba tylko ty.
Nie pytam cię o zdanie.
A kto przed chwilą pytał?
Cicho tam.Na prawdę jestem przystojny.Ale mięśnie!
Ale ty jesteś debilny.
Ja? No co ty...Ja nie jestem debilny!
Tylko bardzo debilny.
No popatrz na mnie i powiedz ,że jestem brzydki.Lustro ,aż się rozkoszuje moim wyglądem.
  Trzask!
I dlatego pękło?
Yyyy...

W końcu sobie poszedł! Kurde, co ja mam zrobić z tymi włosami? Jestem podobny do Malfoya. Na razie je zostawię.
Wyszedłem z łazienki i zobaczyłem Dracona.
-Czemu do cholery jestem do ciebie taki podobny?-Spytałem z wyrzutem.Dotknąłem czoła.Dziwne...Gdzie moja blizna?
-Nie wiem.-Odpowiedział zdziwiony.
Co tu się dzieje?
-Nie wiem jak ty ale ja idę na Pokątną.Muszę się dowiedzieć o co chodzi.To nie wygląda na farbowane włosy.-Powiedziałem do niego.
-Dobra...Idę z tobą.No co? Jestem ciekawy.-Odpowiedział.
***
Godzinę później 
***
 Wchodziliśmy do sklepu bliźniaków Weasley.Strasznie tłoczno u nich.Muszę iść z Malfoyem na zaplecze.
-Chodź.-Powiedziałem ciągnąć go za rękaw.
W końcu zobaczyłem rudą czuprynę.O! Dwie rude czupryny.To muszą być bliźniacy.
-Cześć.To ja Harry ,potrzebuję pomocy.-Powiedziałem pospiesznie idąc w ustronne miejsce.
-Harry?-Spytał jeden.
-Tak.Coś dziwnego się stało...-Przerwał mi prawdopodobnie Fred.
-Co robi tutaj Malfoy? Nie wierzę ,że to prawdziwy Harry.
-Prawda ale lepiej go wysłuchać.
-Coś dziwnego się stało.Przychodzę do mojego domu ,gdzie nocuje Malfoy i mówi ,że mam blond włosy.No to poszedłem do łazienki ,a to nie wygląda na farbowane!-Ostatnie zdanie wręcz wykrzyczałem.
-Skąd mamy wiedzieć ,że to prawdziwy Harry?-Spytał Fred ,George'a.
-Pamiętacie co mi daliście w trzeciej klasie? Mapę Huncwotów.-Powiedziałem.
-Dobra to on.-Odpowiedział George.-Rozumiem ,że my mamy się dowiedzieć co się stało z twoimi włosami?-Spytał.
-Myślałem ,że będziecie wiedzieć.-Powiedziałem wzdychając.No ,bo tak myślałem.
-Na tę chwilę nic nie...
-Wiemy.Daj nam...
-Parę dni...
-Harry.
-Mam nadzieję ,że coś wymyślicie.-Powiedziałem.Cóż.Przynajmniej wiem ,że oni mi pomogą.
-A ! I nie mówcie nic Dumbledorowi.-Dodałem.
-Spokojnie.My...
-...nie zdradzamy.
-Dzięki.
Wyszliśmy.
-Wiesz co? -Spytał Draco.
-Yhm?
-Lepiej ci w blond.-Powiedział uśmiechając się.
-Sądzę co innego.
Wróciliśmy do domu.Usiedliśmy w salonie.
-Dobra...Słuchaj...Czas najwyższy zakopać topór wojenny.-Powiedziałem sam nie do końca świadomy tych słów.Usłyszałem westchnięcie.
-Nie sądziłem ,że to nastąpi ale...dobra.-Odpowiedział podając dłoń.Uścisnąłem ją ,po chwili obaj je opuściliśmy.
-Czemu nie masz gdzie mieszkać?Nie musisz odpowiadać jak nie chcesz.-Powiedziałem.
Usłyszałem kolejne westchnięcie.
-Kiedyś mój ojciec bardzo przeżywał to ,że zginął mój brat.Robił dla mnie wszystko.Kochał mnie i matkę.Wszystko zmieniło się kiedy Czarny Pan powrócił.Stał się groźny.Owszem , kupował mi co chciałem ale już nawet ze mną nie rozmawiał.Gardził mną i matką.Niedawno oświadczył mi ,że pod koniec tego roku szkolnego przyjmę...Mroczny Znak.Nie chciałem i po prostu uciekłem.-Powiedział cicho Draco.
-A matka?-Spytałem.
-Matka? Owszem kocha mnie ale nie przeciwstawi się ojcu.-Oznajmił.Czyli Malfoy nie ma tak łatwo.Siedzieliśmy tak w ciszy ,aż Malfoy w końcu nie spytał
-Co robimy?
-Wiem ,że możesz nie lubić Syriusza Blacka ale ja go kocham i chce go wyciągnąć z zasłony.-Powiedziałem pewny siebie, przecież go kochałem jak ojca.
-Czekaj....Cholera ,nie wiem czemu to robię ale idę z tobą.Pierw może dowiedzmy się co się stało z twoimi włosami?-Spytał.Zdziwiło mnie to.Przynajmniej...Moją zadumę przerwało pukanie w szybę.Spojrzałem zdumiony na sowę za oknem.Podszedłem tam i odwiązałem list.Zacząłem czytać na głos.

                                                           Cześć Harry!
                        Musimy się spotkać! To pilne.W naszym sklepie ,jutro o 14:30.
                                                                               Czekamy ,Gred i Forge.
-Może coś znaleźli.Dobra ,Malfoy idziesz jutro ze mną?-Spytałem. 
-W sumie to mogę ,Potter.-Odpowiedział
-Wiesz ,nie chcę żeby mnie złapali na Pokątnej więc wolę żebyś mówił do mnie inaczej niż Potter,Harry.
-No dobra.Może Slajder?
-A co to ?-Spytałem zdziwiony.
-A nie wiem.Wpadło mi do głowy.-Odpowiedział.-A ja ,jak?
-Ty masz na imię Draco...
-Brawo! Odkryłeś Amerykę!-Powiedział sarkastycznie.
-No więc, masz na imię Draco ,co oznacza Smok.To może jakaś nazwa rasy smoka?-Spytałem.
-No nie jest źle.-Odpowiedział zainteresowany.
-To może Kolczasty.Kojarzy mi się z tobą.
-Fajna jest.-Oznajmił po chwili namysłu.
-Chodź pojeździmy na desce.Słuchasz muzy jakiejś ,może?-Spytałem.
-Nie.-Odpowiedział.
-Polecam rap.Sam słucham ale polskiego.-Powiedziałem.
-Jakiego?-Spytał zdziwiony.
-Polskiego.-Powtórzyłem.
-Czemu pol..coś tam.?
-Polski ma dobry przekaz.Naucz się języka tego ,a sam zobaczysz.
-Czekaj. Wyciągnę różdżkę.-Powiedział.-Change language to Polish.
Po chwili mówił płynnie po polsku.
-Skomplikowany język.-Oznajmił.
-Dobra słuchaj tego.-Powiedziałem wyciągając telefon i włączając muzykę.

Musiałem pojąć wiele spraw by to zrozumieć
z szacunkiem do życia, bo żyć trzeba umieć
wkurwiony dzieciak mój tok myślenia
prostej jazdy, podziemie wysoko cenię,
pierdole gwiazdy z tym się nie zmienię
w tym temacie wszystko, nielegalne brzmienie dla mnie prawdziwy hip hop
Muzyka - uczyniła mnie artystą
Ulica - pokazała rzeczywistość 


-Kto to śpiewa?-Spytał.
-Prędzej rapuje.Chociaż każdy mówi jak chce.Ważne to zrozumieć ,a rapuje to Bonus RPK.Jest dobry.Moim zdaniem najlepszy. 
-Fakt.Dobry jest.-Powiedział.
-Chodź pojeździć na desce.
***
 Zakon Feniksa
-Albusie,Potter uciekł.Pod peleryną.Widzieliśmy go na White Street 8.-Powiedział Snape.
-Znajdźcie go.Nie zostawił list ,nic?-Spytał zdziwiony Dumbledore.
-Nie.-Odpowiedział z obojętnością Severus.Albus podrapał się po brodzie.
-Severusie weź Nokturn.Alastorze porozglądaj się na Privet Drive.Tonks,Lupin weźcie ten dom.Weasley ,napisz do niego.-Rozkazał Albus.-Musimy go znaleźć.-Dodał po chwili.

 
 

     

czwartek, 10 stycznia 2013

Prolog - Czasem życie się sypie

 No ,cześć ! Oczywiście rozdziały będą dłuższe .To tylko wstęp.Rozdziały będą mniej-więcej co dwa tygodnie.Zależy jak z kompem :)

 _____________
Jakość nadal żyje, mam w sobie wiele nadzieji,
że wszystko się odmieni i znów nie zwyciężeni, - Dawidzior HTA

 

Była bezchmurna noc,Księżyc jasno świecił ,a wsłuchując się było można usłyszeć wycie psów.W jednym z budynków mieszkała znana szlachecka rodzina Malfoyów.To na nich się teraz skupimy.W pomieszczeniu była dwójka dzieci ,które przyglądały się rodzicom.Blond włosa kobieta podeszła do łóżeczek ,w których leżały bliźnięta.
-Od dziś nazywacie się : Dracon Lucjusz i Felix Anrilianth Malfoyowie.-rzekł dumnym głosem Lucjusz.Oczy Felix'a nie były wcale stalowe lecz zielone co zdziwiło dorosłych.Byli w pokoju dzieci.Przeważały zielono-srebrne kolory ,dwa łóżka w tych samych barwach.Na podłodze było pełno zabawek ,a najwięcej węży.Drzwi otworzyły się z hukiem.Stanął w nich stary,siwowłosy mężczyzna z niebieskimi oczami.Rodzina przeniosła wzrok na nowo przybyłego.Wpatrywali się w niego z przerażeniem.Jedynie Felix patrzył z ciekawością Draco momentalnie zapłakał.Staruszek widząc ,że Malfoyowie chcą zaatakować rzucił białe zaklęcie torturujące.Rodzice zwijali się z bólu na podłodze.
-Expalliarmus ! - różdżki podleciały do staruszka.Podszedł do jednego z bliźniąt ,Felixa.Dotknął go ,wyrzucił i teleportował się.
-Nieee ! -zdążyła wrzasnąć Narcyza.
Lucjusz był załamany.Odebrano mu jedno dziecko.Cieszył się ,że ma chociaż Dracona.Dwa dni później znaleziono ciało nowo-narodzonego dziecka.Wyglądało tak samo jak Felix.Malfoyowie byli przekonani ,że to ich dziecko więc nawet nie robili testów na badanie krwi.Nikt ,po za jednym starcem nie wiedział ,że to nie było to dziecko.Był to zupełnie kto inny.